Z Łodzi na siłownie całego świata. Rep In Peace ubiera Crossfiterów
Z Łodzi na siłownie całego świata. Rep In Peace ubiera Crossfiterów

Z Łodzi na siłownie całego świata. Rep In Peace ubiera crossfiterów


Crossfit to program treningowy składający się z przekrojowych ćwiczeń, służących podniesieniu naszej ogólnej sprawności, m.in. siły, szybkości, koordynacji, gibkości czy wytrwałości. Trenujemy z obciążeniem własnego ciała lub z użyciem hantli, kettli, wolnych ciężarów, piłek lekarskich, skakanek. Crossfit może być także pomysłem na biznes, o czym opowiada Karolina Milczarek

Intensywny, angażujący, skuteczny – taki jest trening crossfit, który zdobywa coraz większe grono zwolenników i zwolenniczek. Jedną z nich jest Karolina Milczarek – łodzianka zaczynała na sali treningowej, obecnie prowadzi z sukcesami firmę zajmującą się produkcją odzieży dla crossfiterów. Zawodników w ubraniach jej marki Rep In Peace można znaleźć pod niemal każdą szerokością geograficzną. Z Karoliną porozmawialiśmy nie tylko o sportowej modzie, ale też o tym, czym właściwie jest crossfit.

Mikołaj Jaskinia: Kim są crossfiterzy? Czy może tak o sobie powiedzieć każdy, kto regularnie odwiedza siłownię?

Karolina Milczarek: Crossfit, w wielkim skrócie, to program treningowy składający się z przekrojowych ćwiczeń, służących podniesieniu naszej ogólnej sprawności, m.in. siły, szybkości, koordynacji, gibkości czy wytrwałości. Treningi nastawione są na wysoką intensywność, bardzo dużą regularność oraz zmienność, jeżeli chodzi o trenowane elementy. Trenujemy z obciążeniem własnego ciała lub z użyciem hantli, kettli, wolnych ciężarów, piłek lekarskich, skakanek. Workouty (treningi) składają się często z podzielonych na mniejsze zadania i rundy, a celem jest jak największa liczba ich powtórzeń lub najszybszy czas ukończenia – indywidualnie czy w parach. Jeżeli dobrze się wkręcimy, a zwykle tak jest, to szybko zauważymy, że przekraczamy kolejne granice i bijemy własne rekordy. Uwidoczniony sześciopak, wzmocnione plecy czy wyrzeźbione nogi to taki dodatkowy bonus, raczej efekt uboczny niż cel sam w sobie. Zdecydowanie różni się to od zwykłego uczęszczania na siłownię, gdzie korzystamy z maszyn czy stacji w swoim tempie, niekiedy bez planu lub z tym samym planem, odtwarzając go za każdym razem. Ćwiczymy sami, bez interakcji z innymi uczestnikami, często bez trenera, który mógłby poprawić naszą technikę. Na dłuższą metę takie trenowanie jest po prostu monotonne.

Kto może trenować crossfit?

Można powiedzieć, że crossfit jest dla każdej zdrowej osoby, bez względu na doświadczenie, sprawność fizyczną czy wiek. Po wstępnym przeszkoleniu i zapoznaniu się z techniką, dobierane jest odpowiednie obciążenie oraz liczba rund. Każdy może spróbować crossfitu, ale nie każdy przy nim zostanie.

Skąd pomysł na stworzenie marki dedykowanej właśnie crossfiterom? Kiedy i jak to wszystko się zaczęło?

W 2012 r. zaczęłam bardziej interesować się tym sportem. Oglądałam eventy, gdzie występowali umięśnieni zawodnicy w śmiałych, kolorowych strojach sportowych. Wtedy w Polsce nie było jeszcze takiego boomu na kolorowe legginsy czy koszulki z motywującymi hasłami. Trzeba też powiedzieć, że historia produkcji odzieży w mojej rodzinie sięga trzeciego pokolenia wstecz. Rodzice prowadzili firmę produkującą damską bieliznę, babcia szyła ręcznie i w latach 70., sama jeździła do Katowic sprzedawać swoje wyroby. To wszystko złożyło się na to, że pewnego majowego dnia w 2013 r. stwierdziłam, że chcę stworzyć własną markę odzieży dla crossfiterów. Miała być ona przede wszystkim kolorowa, ze śmiałymi wzorami, odważnymi hasłami oraz z poczuciem humoru. Tak powstała marka Rep In Peace.

Swoją firmę prowadzisz w zasadzie jednoosobowo. Możesz opowiedzieć, na czym polega codzienna praca w Rep In Peace?

Pomimo że firma jest faktycznie jednoosobowa, to oczywiście jest ona zasługą wielu ludzi, z którymi przyszło mi współpracować przez ten cały czas. Prowadzenie tej działalności to dla mnie taka logistyczna ekwilibrystyka w czasie i przestrzeni. Zajmuję się planowaniem i projektowaniem kolejnych kolekcji, wyszukiwaniem nowych materiałów i dodatków, testowaniem prototypów, odpowiadaniem na maile, sporządzaniem ofert, współpracą z dostawcami i odbiorcami, organizacją sesji fotograficznych, prowadzeniem social mediów, tworzeniem wytycznych dla konstruktorek oraz szwalni, zdawaniem dokumentów do księgowości… To nie jest standardowa praca od 9:00 do 17:00, każdy dzień wygląda inaczej i to najbardziej cenię w swojej pracy – obok, rzecz jasna, współpracy z fajnymi ludźmi.

Łatwo jest trafić w gusta osób trenujących crossfit? Liczy się dla nich głównie wygoda czy zwracają też uwagę na wzory?

Kiedy wystartował sklep internetowy, to ubrania bardzo szybko się sprzedawały. To był istny boom! Ciężko mi stwierdzić, czy kolekcje tak dobrze trafiły w gusta crossfiterów, czy było tak ogromne zapotrzebowanie na kolorowe ubrania sportowe, zwłaszcza pochodzące od polskiej marki. Bardzo mnie to zaskoczyło, że w tamtym czasie można było konkurować z globalnymi firmami, które zdominowały przecież wszystkie sklepy i sieci handlowe. Dziś konkurencja na rynku jest już zdecydowanie większa, zwłaszcza wśród rodzimych marek, a i klient jest bardziej świadomy. Potrafi odróżnić skład surowcowy, jest wybredny, jeżeli chodzi o design, a także odsyła produkt, który zwyczajnie nie leży dobrze. Od początku istnienia nasze ubrania testowaliśmy na sportowcach w ruchu podczas najcięższych treningów, więc oprócz wyglądu ciuchy spełniały najwyższe wymagania odnośnie kroju i komfortu. Można powiedzieć, że wysoko podniesiona poprzeczka opłaciła się, kiedy nieznacznie modyfikowaliśmy konstrukcje i stosowaliśmy coraz lepsze surowce pojawiające się na rynku w kolejnych latach. 

Projektujesz także na zamówienie? Zdarzają się jakieś nietypowe prośby klientów?

Tak, produkujemy zarówno pod naszym brandem, jak i pod szyldem innych marek, klubów sportowych, a nawet indywidualnych projektantów. Szyjemy również nasze produkty z personalizowanym nadrukiem. Na przestrzeni lat wykonaliśmy sporo ciekawych projektów. Niektóre były bardzo zabawne – jak na przykład męskie legginsy do biegania z wzorem imitującym damskie pończochy, żywe mięśnie czy rentgen kości. Praktycznie od początku współpracujemy też ze społecznością crossfitową, która w naszych social mediach niejednokrotnie podpowiadała nam, jaki wzór jest fajniejszy i ten wchodził do produkcji.

Czy w ubraniach spod szyldu Rep In Peace chodzą tylko Polacy?

Od początku nastawiłam się na sprzedaż internetową i mocną obecność naszej marki w social mediach, bo dziś dotarcie z ofertą do mieszkańców na całym świecie nie stanowi już problemu. Z dumą mogę powiedzieć, że w naszych ubraniach ćwiczą osoby z tak odległych krajów jak Meksyk, Australia, Chiny czy RPA. Jednak gros naszych klientów to Europejczycy.

Projekty Rep In Peace znajdziecie tutaj:

repinpeace.com

 

 

Link do artykułu: Tutaj

Blog kategorie
Blog chmura tagów
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl