O sukcesie, czyli sztuce ponoszenia porażek.
O sukcesie, czyli sztuce ponoszenia porażek.

O sukcesie, czyli sztuce ponoszenia porażek.

"Nieustannie próbuj. Nieustannie przegrywaj. To nieważne. Próbuj jeszcze raz. I jeszcze raz przegrywaj. Ale lepiej."
~Samuel Becket.

Czemu piszę wam o tym tutaj? Jaki to ma związek ze sportem?
Sport jest nieodłącznym elementem sukcesu i odwrotnie. Przeplata się z nim i uzupełnia w tak wielu aspektach, że nawet Stevie Wonder widzi zależność. Czytajcie.

Wielu z was (jak ja do niedawna), uważa pewnie, że sukces jest pojęciem, które zdefiniować można jako szczęśliwe zdarzenie, które nagle pojawia się w życiu człowieka. Może ono nastąpić w wyniku przypadku lub dana osoba może być do niego predysponowana poprzez dobre urodzenie i znajomości.

Ta definicja jest błędna jak 99% moich odpowiedzi na pytania Tadeusza Sznuka. W dużej mierze. Oczywiście jeśli chodzi o sukces w sferze biznesowej znane są przypadki nepotyzmu czy wygranych w totolotka, ale to świadomie pominę, jak moi podopieczni po kilkanaście double unders w każdym treningu.

Kiedy zacząłem studiować pojęcie sukcesu, zauważyłem wiele powtarzających się zależności, na pierwszy rzut oka ciężkich do spostrzeżenia. Jedną z nich jest długość procesu.

Tak. Sukces, to nie zdarzenie, tylko proces. Ktoś wyliczył nawet jego średnią długość. Jest to 8 lat ciężkiej pracy nad jedną rzeczą. 8 lat poświęceń, wyrzeczeń, pełnego skupienia, oddania... i tylko jeden cel. 8 lat średnio trwa droga z dna na szczyt.
Ciekawe, prawda?

To oznacza, że wszystkie wymówki o "braku znajomości" i "złych genach", którymi sprytnie posługiwałeś się, by usprawiedliwić swoje lenistwo, możesz spisać na kartki, a potem zrobić z nich ognisko widoczne z kosmosu.

Znajomości pojawiają się, gdy działasz. Poznajesz ludzi czynu, jeśli idziesz w tym samym kierunku co oni. To normalne. Podpowiem Ci w tajemnicy, że raczej na próżno szukać ich w osiedlowej budce z piwem. Tylko nikomu nie mów. Idź na siłownię, do klubu fitness, albo crossfitowego boxa.

Poza tym, że sukces jest procesem możliwym do zmierzenia, to w dodatku można rozłożyć go na składowe elementy, jak silnik Twojego Passata.

Na sukces składają się: 1) porażki, 2) niekomfortowe rozmowy i 3) niechciane czynności, spięte klamrą samodyscypliny oraz wytrwałości, niczym pasem do wyciskania ciężarów.

Te wszystkie nieprzyjemne rzeczy to inwestycja, która trwale zmieni cię na lepsze i zwróci się po stokroć, jak kupon na pewniaczki w STSie. Przysięgam.

Trening potraktuj analogicznie. Jeśli jesteś sportowym mega kotem - idź do przodu i nie bój się porażek. One z czasem będą coraz mniejsze, niczym stężenie naturalnego testosteronu.

Jeśli jednak dopiero zaczynasz, przełam strach i zrób pierwszy krok - idź na trening. Znajdź aktywność, która będzie dla ciebie. Rób to, co sprawia Ci radochę i co będzie cię ekscytować, lub co najmniej nie zniechęcać. Pamiętaj, że to inwestycja w twoje zdrowie, sylwetkę i rozwój. Inwestuj w siebie, dla siebie i najbliższych, bo jesteś swoją najważniejszą inwestycją.
Zostań sportowym biznesmenem.

Rób rzeczy.

Blog kategorie
Blog chmura tagów
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl